Wpisy archiwalne w kategorii

WYPRAWA DO BUłGARII

Dystans całkowity:4592.36 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:262:31
Średnia prędkość:17.11 km/h
Liczba aktywności:48
Średnio na aktywność:95.67 km i 5h 35m
Więcej statystyk

Rano przyjezdza do mnie

Czwartek, 13 września 2007 · Komentarze(1)
Rano przyjezdza do mnie tata z jedzeniem swoim wozem technicznym i przez caly dzien bedzie mnie pilotowal az do samego Krakowa!!! Zjadam z rana bigosik przygotowany przez mame a potem zabieram sie za wymiane przerzutki. Obylo sie bez powazniejszych problemow i o 11 ruszamy do domu. Nie pada ale znow wieje ten nieznosny wiatr. W Piwnicznej chcemy odwiedzic wuja ale niestety nie bylo go w domu. Droga powrotna jest identyczna jak ta ktora 54 dni temu pokonywalem z Jola 23 lipca. Po 8 godzinach jazdy docieram do królewskiego i najpiekniejszego miasta na świecie. Radosc jest ogromna!!!Na rynku wita mnie Sławek, który wrecza mi szampana i swietujemy moj przyjazd. Podjezdzamy do Starego Portu gdzie czekali na mnie Hanka i Zizi !!!!! Dzięki Wam za przybycie!!! Dziekuje tez wszystkim , ktorzy trzmali kciuki za powodzenie wyprawy oraz wspierali mnie przez caly ten okres. Dziekuje mojej rodzince za pomoc na calej trasie!!!!!! W najblizszym czasie postaram sie poukladac to wszystko w jedna calosc i przygotowac jakas prezentacje. Jednak na razie musze troche wypoczac.Jeszcze raz WIELKIE DZIEKI i do NASTEPNEJ WYPRAWY. gdzie? jeszcze nie wiem :)

Tego dnia na szczescie

Środa, 12 września 2007 · Komentarze(0)
Tego dnia na szczescie nie pada ale za to wieje silny wiatr polnocno zachodni prosto w twarz. Ja ruszam w gore rzeki Topla aby po 70km dotrzec do miasta Bardejov , ktore zostalo wpisane na liste swiatowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Wiatr jednak marnuje i wysysa ze mnie sily i jazda staje sie meczaca. Mimo wszystko udaje mi sie dotrzec az do zrodel Topli na przelecz Obrucne. Tam zebraly sie ciemne chmury i szybko zaczalem zjezdzac w kierunku granicy slowacko -polskiej. Radosc na granicy byla ogromna . Celnicy stwierdzili ze jestem swir i ze mi sie chcialo tyle kilometrow przejechac. Uradowany ze jestem w Polsce ruszam w kierunku Muszyny. Po 2 km od granicy peka mi przerzutka i lamie mi 1 szpryche. Robi sie ciemno i zabieram sie za rozbieranie tego mechanizmu. Po chwili podjezdza gosc oplem omega kombi i oferuje mi swoja pomoc. Mowi ze mnie podwiezie za 20 minut tylko musi cos zawiezc. BArdzo sie ciesze bo inaczej musialbym skracac lancuch i jechac tylko na 1 biegu :) Nocuje tego dnia w muszynie zlockiem.

10 wrzesnia zostaje

Wtorek, 11 września 2007 · Komentarze(0)
10 wrzesnia zostaje u wegierskiej rodzini i w zamian za nocleg i jedzenie zbieram winogrona z ich posesji. Nastepnego dnia pada ale decyduje sie na jazde aby dotrzec na Slowacje. Jade po plaskich terenach schladzany padajacym non stop deszczem dojezdzam do malej granicy slowacko ukrainskiej(dowiaduje sie o niej dzieki dwom niemcom , ktorych mijam po drodze). Po stronie slowackiej zaczyna sie totalna ulewa ale jak juz mam moknac to na calego. Ostatnie 40km kilometrow tego dnia przejezdzam w nocy i deszczu docierajac do miejscowosci Vranov nad Toplou. Nocleg znajduje w szkole sredniej.

Dzien , ktory zaczyna

Niedziela, 9 września 2007 · Komentarze(0)
Dzien , ktory zaczyna sie deszczowo i spedzam poranek w barze zamawiajac herbaty. Jednak sposob robienia herbaty jest tutaj ciekawy. Mianowicie gosc wlal mi do kubka ice tea i wlozyl do mikrofali :) Po 3 godzinach ruszam blotnista droga w kierunku rzeki Somes zeby przeprawic sie przez nia starym i zardzewialym promem a nastepnie kieruje sie w kierunku granicy rumunsko ukrainskiej. Jednak na jednym z przystankow robie dluzszy popas , bo deszcz nabiera ogromnej sily. Obserwuje ruch samochodowy i zjadam prawie caly chleb. Na moich oczach urwalo sie kolo w 20 letniej Dacii i rodzinka probowala ja naprawic jednak nie obylo sie bez pomocy drogowej. Trudno sie dziwic bo jesli sie przyjrzymy ile osob oni potrafi jechac w rumunskiej Dacii to jest to srednia liczba 7 !!! Pod koniec dnia na chwilkie sloneczko wychodzi. Okazuje sie ze nie moge przekroczyc granicy ukrainskiej na rowerze !!!! Mam jednak szczecie bo za mna stoi Volkswagen transporter i laduje moj rower na pake i w takim ukladzie moje przekroczenie jest mozliwe :) Za granica zagaduje pewna starsza Pania, ktora po dluszej rozmowie zgadza sie mnie przyjac i ugoscic u siebie. Mieszka sama z synem i jest to rodzina wegierska , ktora zyje od 30 lat w ukrainskich granicach. Jej syn o imieniu Zlatan exportem bez podatku :) Wieczorem zdradza mi pare tajemnic tego biznesu po wczesniejszym upewnieniu sie czy nie jestem z CIA albo z KGB :)

Ten dzien nie wrozy dobrej

Sobota, 8 września 2007 · Komentarze(0)
Ten dzien nie wrozy dobrej pogody ale ruszam wczesnie rano i przez 2 godziny nie pada. Zatrzymuje sie w wiejskim sklepie i przeczekuje te opady przez nastepne 2 godziny. Jazda praktycznie caly czas po plaskim terenie. Okolo godziny piatej docieram do pewnego miasteczka, ktore obchodzi chyba 600-lecie i z tej okazji odbywa sie tam wielki festyn. Wstepuje tam i oczywiscie zamawiam sobie pyszne kielbaski mici, ktore wszedzie bardzo dobrze smakuja. Po kilku nastepnych kilometrach docieram do miasteczka Pomi , w ktorym dzieki milym ludziom udaje mi sie znalezc nocleg za darmo u Popa Buziora. Noc spedzam pod ogromna i ciepla pierzyną :)

Ruszam ze stacji wczesnie

Piątek, 7 września 2007 · Komentarze(0)
Ruszam ze stacji wczesnie rano w pelnym sloncu po drodze mijam miasteczko Teiud z ladnym kosciolkiem. Nastepnie przejezdzam przez srednia przelecz i dostaje sie do miasta TURDA slynnacego kiedys z wydobycia soli kamiennej a teraz przede wszystkim znanego dzieki wawozowi Turda , ktory polozony jest w niedalekiej odleglosci od miasta. W tamtym roku odwiedzili ten wąwoz Jonasz z Damianem w drodze powrotnej do Polski. Ja jednak nie mam na tyle czasu i jade od razu na Kluż Napoce, gdzie robie krotki postoj na jedzenie i male zwiedzanie. A nastepnie ruszam 30km w gore rzeki zeby dotrzec na przelecz i tam rozstawiam namiot wsrod szczekajacych dookola psow.Prznajmniej moge czuc sie bezpiecznie :)

Dzień 5 wrzesnia spedzilem

Czwartek, 6 września 2007 · Komentarze(0)
Dzień 5 wrzesnia spedzilem w namiocie wsluchujac sie w padajace krople deszczu. Nastepnego dnia jednak wyszlo slonce i mozna bylo ruszyc w kierunku Sebes i Alba Julii. Rano zaliczam tylko 10km podjazdu pod przelecz Tartarau zeby potem zjezdzam przez okolo 60km do miasta Sebes. Droga prowadzi dolina i mija 3 malownicze jeziora zaporowe. Przed Alba Julia wychodzi sloneczko a na koniec ukazuje mi sie piekny zachod slonca nad Gorami Apuseni. Wtedy tez decyduje sie na wymiane opony bo Jurgen 2 nie wytrzymuje przeciazen. Udaje mi sie znalezc nocleg na nowo budowanej stacji benzynowej, tym razem bez rozstawiania namiotu.

Dzień ataku na najwyższą

Wtorek, 4 września 2007 · Komentarze(0)
Dzień ataku na najwyższą przejezdna przełecz w Karpatach. Piękne poranne sloneczku wrozy dobra pogode. Wlascicielka domu czestuje mnie pysznym i ogromnym sniadaniem zebym mial sily na Urdele(2141m) wyjechac. Przewyzszenie od poziomu miejscowosci na przelecz wynosi 1845m i prowadzi tam droga przez 28km w tym 18 po asfalcie a reszta droga gorska.Wyjezdzam dosc pozno(okolo godziny 12). Droga jest caly czas odslonieta i prowadzi rozleglymi polanami oraz wije sie przepieknymi serpentynami. Dojezdzam do miejscowosci Rinca-tam gdzie konczy sie asfalt i tam zjadam kolejny posilek. Pogoda wyraznie sie pogorszyla a samej przeleczy nie widac bo jest w chmurach. Decyduje sie jednak na jazde w tych warunkach. MIjam pasterzy wracajacych z wlasnymi owieczkami i potem pozostaje walka z samym soba we mgle i po drodze pelnej kamieni. Jest pozno kiedy tam docieram i dookola otacza mnie mgla. Od strony polnocnej droga trawersuje jedna doline zeby potem wspiac sie jeszcze na jedna mala przelecz i dostac sie do wlasciwej doliny. W tej pogodzie gory wygladaja troche przerazajaca a do tego straszne zimno i wilgosc dookola. Kiedy juz stracilem troche wysokosci pokazalo sie na chwile slonce w kolorze czerwonym i zaczelo sie sciemniac. Dotarlem do miejsca , w ktorym rozstawionych bylo kilka namiotow a co najwazniejsze, bylo ognisko w ktorym moglem ogrzac zmarzniete rece. Zapoznalem sie tego wieczoru z dwiema moldawskimi rodzinkami , ktore przyjechaly tam na wakacje i biwakowaly juz od tygodnia w tych rejonach. Kosztuje tez miejscowego rumu o nazwie Drobeta , ktory pomaga w rozgrzaniu ciala. Przez cala noc pada a temperatura spada do zera stopni.

Dzien dojazdowy pod gorska

Poniedziałek, 3 września 2007 · Komentarze(0)
Dzien dojazdowy pod gorska droge Transalpina. Jazda wlasciwie caly czas w gore rzeki ale bez strasznych przewyzszen. W ciagu dnia zjadam czekoladowe wafelki, ktore wieczorem daja znac o sobie. Spie przed domem w miejscowosci Novaci. Wlascicielka domu byla swego czasu w Zakopanem na wystepach zespolow folklorystycznych jako tancerka. W nocy meczy mnie bol brzucha po tych wafelkach, ale dzieki lekarstwom przesypiam kilka godzin.

Poprzedniego dnia wstałem rano z driverami

Niedziela, 2 września 2007 · Komentarze(0)
Poprzedniego dnia wstałem rano z driverami o 4 rano ale pogoda nie byla klarowna i zapowiadalo sie na deszcz, wiec rozstawilem namiot i poszedlem spac. W miedzyczasie rozpadalo sie na dobre i ten dzien spedzilem w namiocie. Nastepnego ranka nastapila pewna poprawa i stwierdzilem ze jednak wyruszam i skierowalem sie w kierunku Krajowej. Jadac przez cyganskie wsie zatrzymalem sie przy jednym domu i zostalem poczestowany przepysznym swiezym bialym serem. W jednej z wiosek z pewnego baru muzyka grala tak glosno ze byla ja slychac na conajmniej kilkaset metrow. A przed barem zrobil sie maly targ , na ktory zjezdzali sie ludzie z okolic handlowac wszystkim czym sie dalo. W Krajowej zaczyna mocno padac przez okolo 4 godziny i na wieczor udaje mi sie znalezc nocleg w nowobudowanym kosciele rzymskokatolickim na przedmiesciach. Namiot rozkladam przed oltarzem glownym.