To kolejny gorący dzien. Rano okazuje sie ze 1km ode mnie stoja 4 wiatraki(elektrownie)--gdybym je w nocy zobaczyl to na pewno nie rozlozylbym tam namiotu. W kazdym razie z mapy wynika ze droga ma przebiegac brzegiem dunaju. Ruchu samochodowego wlasciwie nie ma na tej drodze i jedzie sie bardzo przyjemnie. Jednak przed sama granica zaliczam 20km podjazd i male strome chopki, dlatego nie jest to taki lekki dzien o jakim mysle juz od paru dni. Granice przekraczam promem i tam spotykam driverow z Polski, od ktorych dostaje informacje o tym co w Polsce. Przy granicy po stronie rumunskiej znajduje sie natomiast parking, na ktorym spotykam super-milych driverów z Polski , ktorzy zdecydowali sie tam zanocowac. Bardzo sie ciesze , ze w koncu moge porozmawiac po Polsku i posmiac sie z polskich kawalow. Do tego Tomek i Jacek czestuja mnie prawdziwyjm polskim schabowym!!! i piwem Warka oraz Tatra !Fantastyczny wieczór! Nie musze rozstawiac namiotu , bo Tomek udostepnia mi lozko u siebie w kabinie i bardzo dobrze sie wysypiam.
Zakladalem ze ten dzien bedzie naprawde dniem odpoczynku , bo do przejechania bylo ok. 100km w dol rzeki Oram. Jednak po 20 km od startu lapie gume . Wszystko idzie latwo i po 40 minutach ruszam , zeby za 2km znow zlapac gume. Wtedy wymieniam cala detke i dojezdzam do najbliszego miasta. A tam na szczescie jest sklep rowerowy, w ktorym po wejsciu uslyszalem muzyke mojego ulubionego artysty Roberta Planta. I tak w tej milej atmosferze dokupilem 2 detki oraz cala opone na zapas. Upal tego dnia byl niesamowity i zabawy z kolem naprawde mnie podmeczyly. Na wieczor rozstawilem namiot na wysokim brzegu z widokiem na Dunaj. W nocy zerwal sie ogromny wiatr , ktory trzepotal moim namiotem, wiec tej nocy nie zaliczylem do przespanych.
Dojazd do Velkiego Tyrnowa - miasta, ktore jest duza atrakcja turystyczna jak sie okazuje nie bez powodu. Miasto polozone jest na bardzo stromych wzgorzach, na ktorych widac tysiace kolorowych kamieniczek a do tego w dole wije się rzeka. Na jednym wzgorzu polozone sa malownicze ruiny zamku. W miescie turystyka bardzo dobrze sie rozwija. Natomiast w informacji turystycznej biora mnie za rosjanina jak sie dowiaduja ze bede chcial spac gdzies w namiocie. Korzystam z kafejki internetowej, w ktorej jak sie pozniej okazalo trace zdjecia z 3 ostatnich dni wyprawy :( Coz tacy sa bulgarscy informatycy.
Dzien odpoczynku na plazy ale po 4 godzinach juz mi sie nudzi i wsiadam na rower kierujac sie na Velkie Tyrnowo dojezdzam na wieczor do pieknej doliny w krainie Dobrudzy zeby spac na nowo budowanej linii kolejowej.
Zjazd do Burgas i relaks nad Morzem Czarnym a potem zwiedzanie NEsebyru. Nocleg w bugalowie w Slonecznym Brzegu. W koncu mozna zrobic male pranie. Wieczorem wybieram sie na spacer po plazy.
Pozegnanie z Turcja w gorach Strandza i po drodze spotykam ekipe z BALTICYCLE, ktorzy zaczeli jazde w Brukseli i w Stambule pojawia sie za pare dni. Spie tego dnia w ogrodku rybaka z Burgas :)