Dzien , ktory zaczyna
Niedziela, 9 września 2007
· Komentarze(0)
Kategoria WYPRAWA DO BUłGARII
Dzien , ktory zaczyna sie deszczowo i spedzam poranek w barze zamawiajac herbaty. Jednak sposob robienia herbaty jest tutaj ciekawy. Mianowicie gosc wlal mi do kubka ice tea i wlozyl do mikrofali :) Po 3 godzinach ruszam blotnista droga w kierunku rzeki Somes zeby przeprawic sie przez nia starym i zardzewialym promem a nastepnie kieruje sie w kierunku granicy rumunsko ukrainskiej. Jednak na jednym z przystankow robie dluzszy popas , bo deszcz nabiera ogromnej sily. Obserwuje ruch samochodowy i zjadam prawie caly chleb. Na moich oczach urwalo sie kolo w 20 letniej Dacii i rodzinka probowala ja naprawic jednak nie obylo sie bez pomocy drogowej. Trudno sie dziwic bo jesli sie przyjrzymy ile osob oni potrafi jechac w rumunskiej Dacii to jest to srednia liczba 7 !!! Pod koniec dnia na chwilkie sloneczko wychodzi. Okazuje sie ze nie moge przekroczyc granicy ukrainskiej na rowerze !!!! Mam jednak szczecie bo za mna stoi Volkswagen transporter i laduje moj rower na pake i w takim ukladzie moje przekroczenie jest mozliwe :) Za granica zagaduje pewna starsza Pania, ktora po dluszej rozmowie zgadza sie mnie przyjac i ugoscic u siebie. Mieszka sama z synem i jest to rodzina wegierska , ktora zyje od 30 lat w ukrainskich granicach. Jej syn o imieniu Zlatan exportem bez podatku :) Wieczorem zdradza mi pare tajemnic tego biznesu po wczesniejszym upewnieniu sie czy nie jestem z CIA albo z KGB :)